- No
dobra, wszyscy niech usiądą w kółku, a ja zawołam resztę ludzi! – Jenna
wybiegła z salonu, a ktoś odrobinę ściszył muzykę.
Po pięciu
minutach zebrała się niezła liczba osób, która chciała uczestniczyć w tej
zabawie. Oczywiście nie miałem wyboru, za namową paru dziewczyn, zostałem wręcz
zaciągnięty na podłogę siłą. I to przez dziewczyny, które nigdy by na mnie nie
spojrzały, gdybym był po prostu sobą. Widać nieźle się spisałem i nikt nie
doszukuje się jakichkolwiek podobieństw.
W jednej
chwili straciłem jakiekolwiek chęci do dalszego imprezowania. Do pokoju wszedł
Gabriel z tą samą dziewczyną, z którą widziałem go na początku. Zauważyłem, że
oboje byli w wyśmienitych nastrojach, a zwłaszcza, jak jej tam... Agnes?
Oczywiście jej ręka obejmowała go w pasie, no bo jakżeby inaczej. Prychnąłem
pod nosem, a dziewczyny siedzące po moich dwóch stronach to spostrzegły,
spoglądając na siebie jednoznacznie.
- Ethan,
podoba ci się Agnes? – zapytała jedna, uśmiechając się szeroko.
- Bo
wiesz, ona jest chyba zainteresowana Gabrielem, ale ja to co innego – druga
przysunęła się jeszcze bliżej mnie.
Napiłem
się piwa, ignorując je. Jak się zaraz ode mnie nie odkleją to im...
- No
dobra, to zaczynamy! – Jenna, która trzymała pustą butelkę od piwa wychyliła
się w stronę środka kółka i zakręciła nią. – Jackob! – wykrzyknęła radośnie. –
Losuj!
- Że co? –
chłopak spojrzał na koszyk, który wypełniony był małymi karteczkami.
- Są tu
różne wyzwania, losuj wyzwanie! – uśmiechnęła się do niego zachęcająco.
- No
dobra, dobra – zamknął oczy i wylosował jedną z karteczek – "Zjedz ciastko z osobą, która cię
wylosowała. Nie używajcie do tego rąk."
Po salonie rozeszły się pomruki zadowolenia i chichotu.
- Lecę po
ciacho! – Jenna wystrzeliła jak z procy ze swojego miejsca udając się do
stolika, gdzie były różne słodkości. – Mam! – podeszła do Jackoba i chwyciła
podłużne, czekoladowe ciastko czerwonymi ustami. Usiadła przed nim, a on
pochylił się do niej chwytając swoją część zębami. Odgryzł kawałek, na co ta
zrobiła to samo. Po pokoju rozniosły się głośne: "Gorzko! Gorzko!
Gorzko!" Z każdym kęsem odległość ich ust zmniejszała się, aż w końcu
musnęli się ustami, tym samym kończąc wyzwanie.
- Słodko –
dziewczyna uśmiechnęła się i wróciła na swoje miejsce, nie zauważając
ukrywającej się niechęci, która skrywała się za uśmiechem chłopaka.
- Słodkooo
– Bastian szepnął Jackobowi na ucho, naśladując i przedrzeźniając dziewczynę.
- Spadaj –
walnął go lekko w ramię.
- Kręć
Jackob! – ktoś krzyknął, domagając się wznowienia gry.
Chłopak pochylił się do przodu i zakręcił butelką, która
wskazała Lexi.
- Twoja
kolej Lex – Jenna podsunęła jej koszyczek z karteczkami.
-
Zobaczmy... "Osoba, którą wylosujesz
będzie miała przyjemność gościć cię na swoich kolanach do końca gry." Kto
wymyślał te durne pytania? – oburzyła się i wrzuciła kartkę z powrotem do
koszyka.
- Kręć! –
kilka osób płci męskiej wykrzyknęło chórem.
Lexi wychyliła się i zręcznie zakręciła butelką. Chłopcy z
zapałem obserwowali ruchy przedmiotu, modląc się by wskazał właśnie ich. Nagle
butelka gwałtownie się zatrzymała, a każdy spojrzał na winowajcę czynu. Dłoń
Scotta spoczęła na przedmiocie, wskazując jego samego, który patrzył z
zadowoleniem na dziewczynę.
- Scott,
oszukujesz! – powiedziała Jenna, która dostała poparcie od chłopców.
- Nikt nic
nie mówił, że nie można zatrzymać. Tchórzysz? – spojrzał na Lexi wyzywająco, z
tajemniczym uśmiechem na twarzy.
- Kręć
jeszcze raz Lex – powiedziała Jenna biorąc butelkę spod dłoni chłopaka, podając
ją jej. Ta jednak jej nie wzięła, nadal wpatrując się w niebieskie oczy
chłopaka. Z boku wyglądało to tak, jakby utworzyła się między nimi jakaś
niewidzialna nić, intymny świat, do którego nikt nie miał dostępu poza ich
dwójką. Przerwała spojrzenie i wzięła od niej butelkę. Chłopcy ucieszyli się, że
znów będą mieli szansę być wytypowanym do tego wyzwania. Scott wrócił na swoje
miejsce i wyciągnął nogi przed siebie. Podparł się z tyłu rękoma mając niejaką
satysfakcję z tego, że dziewczyna stchórzyła. Wtedy Lexi zrobiła coś
nieoczekiwanego. Wstała i podeszła do Scotta podając mu rekwizyt.
- Kręcisz
– powiedziała i odwróciła się tyłem do niego, po czym usiadła opierając się o
jego tors.
Scotta
zamurowało do tego stopnia, że nie wiedział co miał zrobić z przedmiotem, który
trzymał w dłoni. Ocknął się i zakręcił w końcu, wznawiając grę. Wypadło na
jakiegoś chłopaka, który wylosował jakieś tam zadanie. W tym momencie najmniej
go to obchodziło. Zaśmiał się tuż przy uchu Lexi.
- Co cię
tak bawi?
- Ty.
Zaskakujesz mnie, mała.
- Jak
jeszcze raz powiesz na mnie mała to się doigrasz.
- Więc co
powiesz na "maleństwo"?
- Tylko
spróbuj.
- I
spróbuję – zaśmiał się, muskając jej kark swoim ciepłym oddechem.
- Nie rób
tak.
- Robić
jak? – z premedytacją zrobił to jeszcze raz, by tylko zobaczyć pojawiającą się
na jej szyi gęsią skórkę.
-
Przestań, idioto – walnęła go łokciem w żebra, trochę mocniej niż chciała.
- Auć. Nie
wiem, czym sobie zasłużyłem na takie traktowanie... Maleństwo – szepnął jej do
ucha ostatnie słowo.
-
Słuchaj... – odwróciła się by mu wygarnąć to i owo, ale nie zdążyła nic więcej
powiedzieć, ponieważ jej usta złączyły się z jego. Oboje zakłopotani,
natychmiast oderwali się od siebie. Nie wiedziała co może powiedzieć, ani jak
się zachować, więc powróciła do poprzedniej pozycji. Mogła poczuć różnicę bicia
jego serca przed paroma sekundami, a teraz. Z resztą jej serce także nie
pozostało obojętne na to, co się przed chwilą wydarzyło. Poczuła na swoim
ramieniu dłoń Scotta, która zjeżdżała niżej i niżej. Znów ta gęsia skórka. Ale
teraz było ciut inaczej.
Dotarł do
jej dłoni, a następnie splótł swoje palce z jej. Uścisnął lekko czekając na
jakiś sygnał, obawiając się, że może go nie dostać. Bał się odrzucenia. A
szczególnie od osoby, na której mu zależało. Jego ciało oblała fala ciepła,
kiedy poczuł jak jej szczupłe palce zaciskają się na jego. Cieszył się w tej
chwili jak małe dziecko mimo, że tego nie okazywał. Oparł głowę na jej ramieniu
jakby z ulgą, by po chwili ją podnieść i musnąć leciutko ustami jej ramię.
Patrzyłem
na Lexi i Scotta z uśmiechem na twarzy. Nie będę mówił czegoś w stylu "a
nie mówiłem?". Cieszyłem się jej szczęściem.
Jackob
sięgnął do koszyka i wyjął złożoną kartkę.
- "Pocałuj z języczkiem osobę siedzącą po
twojej... lewej stronie" – odwrócił się do Bastiana plecami w stronę
jakiejś blondynki myśląc tylko o tym, by nikt nie zobaczył co faktycznie było
napisane na karteczce. Niestety na nic się to zdało, ponieważ zbyt późno ją
zwinął, a ciekawskie oko Bastka zobaczyło co jest tam na prawdę.
- Hola,
hola. Tam jest po prawej, a nie po lewej! Sorry mała, ale ten pocałunek jest
mój.
Reakcja
Jakcoba za bardzo mnie zaciekawiła i aż nie chciało mi się wierzyć! Nie
możliwe... Na moją twarz wpełzł uśmiech pełen zadowolenia i satysfakcji.
Porozmawiamy sobie o tym później. Noo... Teraz zobaczmy czy go pocałuje, bo jak
na razie siedział nieruchomo niczym posąg. Kto by się spodziewał...
- Tylko
nie mów, że cię strach obleciał – powiedział Bastian i ze zniecierpliwienia
wpił się w jego wargi. Wplątał swoje szczupłe palce w jego blond włosy, powoli
rozchylając mu usta językiem. Zauważył, że jego przyjaciel jest jakiś spięty,
więc przerwał pocałunek i szepnął mu prosto w usta. – Wyluzuj. To ty masz mnie
całować, a nie ja ciebie – spojrzał w jego miodowe oczy dając mu znać, żeby
wziął się w garść i wykonał zadanie. Nie przerwał spojrzenia, gdy w tle zaczęły
powstawać okrzyki dopingujące.
Jackob w
końcu otrząsnął się z osłupienia, a jego wzrok powędrował na usta Bastka. Na te
usta, o których śnił każdej nocy. I teraz miał je pocałować. Od tak. Przecież
nie będzie miał już kiedykolwiek takiej szansy, prawda? Chciałby ich
posmakować. Chociaż raz... Z tą myślą wybijającą się ponad wszystkie inne,
złączył ich wargi w namiętnym pocałunku.
Bastian
lekko zaskoczony tym, że jego przyjaciel się zdecydował, oddał pocałunek łącząc
ich języki w intymnym tańcu. Wkradł się do niego językiem, badając jego
podniebienie i wszystkie zakamarki. Było... Inaczej niż z dziewczynami. Nie
obrzydzało go to, wręcz przeciwnie. Może chodziło o to, że to Jackob? Jego
Jackob. Ale musiał przyznać - dobrze całował. Przyjaciel przyciągnął go bliżej,
kładąc smukłe palce na karku Bastiana, tuż pod długimi włosami, które były związane
w niesforny kok. Jego język przyjemnie mrowił, a oddech stał się szybki.
Pierwszy raz doświadczał takiego stanu. Chciał więcej. Przez jego myśli
przelatywały obrazy, o które sam by się
nie podejrzewał. I ten moment zdecydował o przerwaniu pocałunku. Otworzył oczy
i przestraszył się tego co zobaczył. To było za wiele dla niego. Nawet nie
zdawał sobie sprawy, że ten widok będzie go prześladował do końca życia. Jackob
leżał pod nim ze zmierzwionymi włosami, błyszczącymi oczami i zaczerwienionymi
od pocałunków ustami. Spojrzał mu w oczy, a zaraz potem na wiwatujących
kolegów, którzy byli trochę oniemieni, ale zbyt wstawieni by zauważyć, że to
coś więcej niż zwykły pocałunek. Jakby nic się nie stało, zaczął się śmiać i
pomógł się podnieść przyjacielowi.
- Chyba
mnie trochę poniosło, kochanie – powiedział uszczypliwie, odsłaniając rząd
równych zębów, aby zachować pozory, że to nic dla niego nie znaczyło.
Nie
wierzył w to co się właśnie stało, a raczej nie przyjmował tego do wiadomości.
Czuł się w pewnym sensie szczęśliwy, jednak przeważało rozczarowanie, że to nic
dla Bastiana nie znaczyło. Bo czego miał się spodziewać? Że po takim czymś
nagle przestaną być przyjaciółmi i wkroczą na inny, wyższy poziom? Nie. To było
dla niego tylko wyzwanie, nic więcej. Po prostu załóż maskę obojętności i
przetrwaj jakoś do końca tej imprezy. Już dawno postanowił, że jego wieloletnie
uczucie nigdy nie wyjdzie na światło dzienne. I zamierzał się tego trzymać.
Bastian
zaczął kręcić butelką. Trafiło na Gabriela, który już losował karteczkę.
- "Pytanie i wyzwanie od
losującego."
- Z
przyjemnością – Bastian zatarł ręce z zadowolenia. Przytknął palec do brody,
dając do zrozumienia, że intensywnie nad czymś myśli, po czym na jego twarzy
pojawił się wielki banan. – Czy w tym pomieszczeniu jest ktoś, kto pobudza
twoje zmysły?
W salonie dało się słyszeć chichot dziewczyn, które zaraz
zamilkły, by usłyszeć odpowiedź.
- Tak.
- To teraz
wyzwanie – jego uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej jeśli to w ogóle było
możliwe. – Podejdź do tej osoby i ją pocałuj.
- Daj inne
– odparł stanowczo. Gdy Gabriel mówił takim tonem, nie mogło być inaczej tylko
tak, jak powiedział. W tle słychać było zawiedzione głosy dziewczyn, które
miały nadzieję, że to właśnie któraś z nich była tą o kim mowa.
- Psujesz
zabawę, panie idealny. W takim razie opisz wygląd tej osoby.
Na twarz Gabriela wstąpił uśmiech zadowolenia, jakby tylko
na to czekał.
- Jest
niższa ode mnie – ożywienie wśród dziewczyn można było zobaczyć gołym okiem. –
Ma piękne, przyciągające spojrzenie... Jest tak, że gdy tylko raz spojrzysz jej
w oczy, już nigdy ich nie zapomnisz. I jej usta... – przygryzł wargę i wwiercił
te swoje zielone oczy w moje. – Usta tej osoby są cholernie pociągające.
Poczułem,
że wszyscy na mnie patrzą, jednakże moje odczucia były błędne. Każdy był
ciekawy o kim mowa, jednak nikt nie zauważył, że patrzył wprost na mnie.
Oderwałem od niego wzrok i rozejrzałem się wokół. Dziewczyny patrzyły to na
jedną, to na drugą. W końcu ktoś odważył się krzyknąć:
- Agnes,
ty szczęściaro! – wszyscy popatrzyli w jej stronę, a jej policzki przybrały
odcień szkarłatu. Nagle do mnie dotarło, że ona mi kogoś przypomina. A mówiąc
konkretniej: mnie. Była jakby moją damską wersją. Czarne włosy, taki sam
kształt twarzy i jasny kolor oczu. Nie były takie jak moje, bardziej wpadały w
odcienie chłodnego błękitu, ale jednak było jakieś podobieństwo. Poczułem się z
tym dziwnie i nieswojo. A tak naprawdę to się wkurzyłem. W co on ze mną
pogrywa? Coś mi sugeruje? Mam dość tych zagadek i niepewności do cholery
jasnej!
Zrobiłem
coś o co bym siebie nigdy nie podejrzewał. Wstałem, odpychając tym samym te
dwie tapeciary i podszedłem do Gabriela. Złapałem go za przedramię, stając się
centrum zainteresowania dla wszystkich tu obecnych. Szepnąłem mu do ucha wyraźne
i głośne:
-
Porozmawiajmy.
_________
Informacja:
Nic nie musisz zmieniac !! Jest Z A J E B I Ś C I E!! Szkoda że po nowym roku T-T (wchodzę regularnie !! Lexi+Scott= <3 TAK TAK TAK !!!! Czekam na next !!! *0*
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
UsuńWchodzę nieregularnie ale staram się na bieżąco sprawdzać rozdziały. Podoba mi się, ale nie pogardziłabym jeśli były by troszkę dłuższe. Czekam na nn ♡
OdpowiedzUsuńW takim razie wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
Cóż, dziękuję za komentarz i również życzę wesołych świąt :)
UsuńO matko, konam <3 Lexi i Scott ♥! Genialna scena <3
OdpowiedzUsuńBastian i Jackob?! Widzę paringi nam się tu tworzą \(^_^)/
I za taką końcówkę można zabić :D Oczywiście tego nie zrobię bo jestem ciekawa co dalej i jak tym pokierujesz :D
Czekam na jakiś wątek z Sevem ^^
Nie wiem jak ja wytrzymam teraz do nowego roku :( no ale rozumiem, rozumiem.
Ofc - regularnie odwiedzam i tak jak powyżej - nie pogardziłabym dłuższymi rozdziałami D:
Kocham twój styl i proszę mi się nie zmieniać :D po wszystkiego jest w sam raz, perfekto :))
Weny kochana :***
~ Marlena
Jeszcze zapomniałam zapytać... Co z tymi zdjęciami bohaterów? To już pewne czy wycofujesz? :D
UsuńJeśli chodzi o zdjęcia to dodam w przyszłym tygodniu. Wszystkie już znalazłam, tylko wymagają dodania paru szczegółów.
UsuńDziękuję za komentarz :)
hej, dopiero dzisiaj trafiłam na twojego bloga (dzięki stronie Luany :) ) i na pewno mam zamiar tu regularnie zaglądać. Opowiadanie jest wciągające, więc pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział :P
OdpowiedzUsuńLalalulu;)
Dziękuję za komentarz :)
UsuńDobra. No to dopiero sobie przeczytałem i powiem Ci tak: początek wyszedł raczej średnio, za dużo opisów wyglądu jak dla mnie. Mogłaś to wpleść jakoś później, w ogólną akcję, dodać tak od niechcenia, ale ogólnie z pierwszych rozdziałów tylko to mnie strasznie raziło. Ale jak na pierwsze opowiadanie było raczej dobrze. Zaciekawiłaś mnie fabułą i wciągnąłem się całkowicie chyba po 4 rozdziale. Po pierwsze: bo przerwałaś w takim momencie, po drugie: bo to nie był Gabriel, po trzecie: bo Sevowi się jednak podobało i już gdzieś tam mi zaświtało, czy przypadkiem to nie był ten koleś od okularów i czy przypadkiem nie odegra jakiejś ważniejszej roli. Potrafisz zaciekawić, masz lekki, przyjemny styl, budujesz dobre opisy, które z każdym rozdziałem stają się coraz lepsze. Co do tego ostatniego rozdziału: piszesz w narracji pierwszoosobowej z punktu widzenia Seva - więc jakim cudem Sev może tak dokładnie opisywać pocałunek Bastiana i Jackoba albo rozterki Lexi? ;p I ogólnie wiesz, te wszystkie myśli innych bohaterów. Ja wiem, że tak jest prościej i to samo z siebie wychodzi, ale jak się tak spojrzy na to od strony narracji bohatera, to wychodzi co najmniej dziwnie. Ale to tylko taka drobna uwaga. Poza tym masz pomysł, co się liczy i naprawdę opowiadanie mnie zaciekawiło (a zazwyczaj nawet nie chce mi się czytać drugiego rozdziału, jak widzę jakąś wieloczęściówkę). ^^
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o odczucia innych osób to cel był zamierzony. Nie pisałam tego z perspektywy Seva tylko właśnie z perspektywy innych osób. Może to wyglądać dziwnie, ale chciałam wpleść w tą historię odczucia Lexi i Scotta czy też Bastiana i Jackoba. :) Taka "jednorazowa akcja" :D
UsuńTak czy inaczej cieszę się, że się spodobało i dziękuję za komentarz :)
Siema
OdpowiedzUsuńDzisiaj trafiłam na twojego bloga ( też dzięki str. Luany) Opowiadanie bardzo miu sie podoba, dlatego będe czekać na kolejny rozdział
Akira :D
Dziękuję za komentarz :)
UsuńNio jest już dobrze po nowym roku i co....
OdpowiedzUsuńNowy rozdział pojawi się w środę ;)
UsuńO MÓJ KARTOFLU!
OdpowiedzUsuńMówiłam, że się będzie działo xD Woooo!!! To jest świetne! Mówię serio, chyba najlepsze (głównie jeśli chodzi nie tylko o treść, ale i o poprawność językową, ortografię itp.) opowiadanie yaoi, jakie dotąd czytałam, a uwierz mi, sporo myszkuję w internecie x3 Dobra, teraz muszę się cofnąć do drugiego (chyba) rozdziału i przypomnieć sobie, którzy to Bastian i Jackob xD
Cacy