środa, 29 października 2014

Prolog

Cisza. 

Czuję, że wszyscy na mnie patrzą. 


Poprawiam gestem dłoni grzywkę opadającą na moje mokre czoło. 


Uśmiecham się widząc kątem oka zadowolone miny moich przyjaciół. 


Wiem, że dobrze się spisałem i ... są ze mnie dumni. 


Reflektory oślepiają moją twarz sprawiając, że nic nie widzę. 


Lubię to uczucie. 


Moje serce bije równo, jak zegarek. 


Nie czuję stresu. 


Szeroko się uśmiecham i składam pokłon w kierunku bicia blasku światła. 


Słyszę brawa uznania.


Wiem, że im się podobało.



Chrząknąłem poprawiając spadające z moich bioder spodnie. Na dworze szalała wichura, niebo błyskało niczym flesz od aparatu, a grzmoty dodawały nastroju grozy. Wyglądałem przez okno mojego pokoju. Ciemną ulicę rozświetlało żółte światło lampy. Na chodniku ujrzałem sylwetkę postaci. Wydała mi się bardzo znajoma. Kiedy zauważyłem, że patrzy w moim kierunku zaciągnąłem powietrze do płuc i schowałem się za zasłoną.


Wiem, że postać mnie widziała. Wiem, że i ona wie, że ja widziałem ją.