środa, 17 grudnia 2014

Rozdział 7






- No dobra, wszyscy niech usiądą w kółku, a ja zawołam resztę ludzi! – Jenna wybiegła z salonu, a ktoś odrobinę ściszył muzykę.
Po pięciu minutach zebrała się niezła liczba osób, która chciała uczestniczyć w tej zabawie. Oczywiście nie miałem wyboru, za namową paru dziewczyn, zostałem wręcz zaciągnięty na podłogę siłą. I to przez dziewczyny, które nigdy by na mnie nie spojrzały, gdybym był po prostu sobą. Widać nieźle się spisałem i nikt nie doszukuje się jakichkolwiek podobieństw.
W jednej chwili straciłem jakiekolwiek chęci do dalszego imprezowania. Do pokoju wszedł Gabriel z tą samą dziewczyną, z którą widziałem go na początku. Zauważyłem, że oboje byli w wyśmienitych nastrojach, a zwłaszcza, jak jej tam... Agnes? Oczywiście jej ręka obejmowała go w pasie, no bo jakżeby inaczej. Prychnąłem pod nosem, a dziewczyny siedzące po moich dwóch stronach to spostrzegły, spoglądając na siebie jednoznacznie.
- Ethan, podoba ci się Agnes? – zapytała jedna, uśmiechając się szeroko.
- Bo wiesz, ona jest chyba zainteresowana Gabrielem, ale ja to co innego – druga przysunęła się jeszcze bliżej mnie.
Napiłem się piwa, ignorując je. Jak się zaraz ode mnie nie odkleją to im...
- No dobra, to zaczynamy! – Jenna, która trzymała pustą butelkę od piwa wychyliła się w stronę środka kółka i zakręciła nią. – Jackob! – wykrzyknęła radośnie. – Losuj!
- Że co? – chłopak spojrzał na koszyk, który wypełniony był małymi karteczkami.
- Są tu różne wyzwania, losuj wyzwanie! – uśmiechnęła się do niego zachęcająco.
- No dobra, dobra – zamknął oczy i wylosował jedną z karteczek – "Zjedz ciastko z osobą, która cię wylosowała. Nie używajcie do tego rąk."
Po salonie rozeszły się pomruki zadowolenia i chichotu.
- Lecę po ciacho! – Jenna wystrzeliła jak z procy ze swojego miejsca udając się do stolika, gdzie były różne słodkości. – Mam! – podeszła do Jackoba i chwyciła podłużne, czekoladowe ciastko czerwonymi ustami. Usiadła przed nim, a on pochylił się do niej chwytając swoją część zębami. Odgryzł kawałek, na co ta zrobiła to samo. Po pokoju rozniosły się głośne: "Gorzko! Gorzko! Gorzko!" Z każdym kęsem odległość ich ust zmniejszała się, aż w końcu musnęli się ustami, tym samym kończąc wyzwanie.
- Słodko – dziewczyna uśmiechnęła się i wróciła na swoje miejsce, nie zauważając ukrywającej się niechęci, która skrywała się za uśmiechem chłopaka.
- Słodkooo – Bastian szepnął Jackobowi na ucho, naśladując i przedrzeźniając dziewczynę.
- Spadaj – walnął go lekko w ramię.
- Kręć Jackob! – ktoś krzyknął, domagając się wznowienia gry.
Chłopak pochylił się do przodu i zakręcił butelką, która wskazała Lexi.
- Twoja kolej Lex – Jenna podsunęła jej koszyczek z karteczkami.
- Zobaczmy... "Osoba, którą wylosujesz będzie miała przyjemność gościć cię na swoich kolanach do końca gry." Kto wymyślał te durne pytania? – oburzyła się i wrzuciła kartkę z powrotem do koszyka.
- Kręć! – kilka osób płci męskiej wykrzyknęło chórem.
Lexi wychyliła się i zręcznie zakręciła butelką. Chłopcy z zapałem obserwowali ruchy przedmiotu, modląc się by wskazał właśnie ich. Nagle butelka gwałtownie się zatrzymała, a każdy spojrzał na winowajcę czynu. Dłoń Scotta spoczęła na przedmiocie, wskazując jego samego, który patrzył z zadowoleniem na dziewczynę.
- Scott, oszukujesz! – powiedziała Jenna, która dostała poparcie od chłopców.
- Nikt nic nie mówił, że nie można zatrzymać. Tchórzysz? – spojrzał na Lexi wyzywająco, z tajemniczym uśmiechem na twarzy.
- Kręć jeszcze raz Lex – powiedziała Jenna biorąc butelkę spod dłoni chłopaka, podając ją jej. Ta jednak jej nie wzięła, nadal wpatrując się w niebieskie oczy chłopaka. Z boku wyglądało to tak, jakby utworzyła się między nimi jakaś niewidzialna nić, intymny świat, do którego nikt nie miał dostępu poza ich dwójką. Przerwała spojrzenie i wzięła od niej butelkę. Chłopcy ucieszyli się, że znów będą mieli szansę być wytypowanym do tego wyzwania. Scott wrócił na swoje miejsce i wyciągnął nogi przed siebie. Podparł się z tyłu rękoma mając niejaką satysfakcję z tego, że dziewczyna stchórzyła. Wtedy Lexi zrobiła coś nieoczekiwanego. Wstała i podeszła do Scotta podając mu rekwizyt.
- Kręcisz – powiedziała i odwróciła się tyłem do niego, po czym usiadła opierając się o jego tors.
Scotta zamurowało do tego stopnia, że nie wiedział co miał zrobić z przedmiotem, który trzymał w dłoni. Ocknął się i zakręcił w końcu, wznawiając grę. Wypadło na jakiegoś chłopaka, który wylosował jakieś tam zadanie. W tym momencie najmniej go to obchodziło. Zaśmiał się tuż przy uchu Lexi.
- Co cię tak bawi?
- Ty. Zaskakujesz mnie, mała.
- Jak jeszcze raz powiesz na mnie mała to się doigrasz.
- Więc co powiesz na "maleństwo"?
- Tylko spróbuj.
- I spróbuję – zaśmiał się, muskając jej kark swoim ciepłym oddechem.
- Nie rób tak.
- Robić jak? – z premedytacją zrobił to jeszcze raz, by tylko zobaczyć pojawiającą się na jej szyi gęsią skórkę.
- Przestań, idioto – walnęła go łokciem w żebra, trochę mocniej niż chciała.
- Auć. Nie wiem, czym sobie zasłużyłem na takie traktowanie... Maleństwo – szepnął jej do ucha ostatnie słowo.
- Słuchaj... – odwróciła się by mu wygarnąć to i owo, ale nie zdążyła nic więcej powiedzieć, ponieważ jej usta złączyły się z jego. Oboje zakłopotani, natychmiast oderwali się od siebie. Nie wiedziała co może powiedzieć, ani jak się zachować, więc powróciła do poprzedniej pozycji. Mogła poczuć różnicę bicia jego serca przed paroma sekundami, a teraz. Z resztą jej serce także nie pozostało obojętne na to, co się przed chwilą wydarzyło. Poczuła na swoim ramieniu dłoń Scotta, która zjeżdżała niżej i niżej. Znów ta gęsia skórka. Ale teraz było ciut inaczej.
Dotarł do jej dłoni, a następnie splótł swoje palce z jej. Uścisnął lekko czekając na jakiś sygnał, obawiając się, że może go nie dostać. Bał się odrzucenia. A szczególnie od osoby, na której mu zależało. Jego ciało oblała fala ciepła, kiedy poczuł jak jej szczupłe palce zaciskają się na jego. Cieszył się w tej chwili jak małe dziecko mimo, że tego nie okazywał. Oparł głowę na jej ramieniu jakby z ulgą, by po chwili ją podnieść i musnąć leciutko ustami jej ramię.
Patrzyłem na Lexi i Scotta z uśmiechem na twarzy. Nie będę mówił czegoś w stylu "a nie mówiłem?". Cieszyłem się jej szczęściem.
Jackob sięgnął do koszyka i wyjął złożoną kartkę.
- "Pocałuj z języczkiem osobę siedzącą po twojej... lewej stronie" – odwrócił się do Bastiana plecami w stronę jakiejś blondynki myśląc tylko o tym, by nikt nie zobaczył co faktycznie było napisane na karteczce. Niestety na nic się to zdało, ponieważ zbyt późno ją zwinął, a ciekawskie oko Bastka zobaczyło co jest tam na prawdę.
- Hola, hola. Tam jest po prawej, a nie po lewej! Sorry mała, ale ten pocałunek jest mój.
Reakcja Jakcoba za bardzo mnie zaciekawiła i aż nie chciało mi się wierzyć! Nie możliwe... Na moją twarz wpełzł uśmiech pełen zadowolenia i satysfakcji. Porozmawiamy sobie o tym później. Noo... Teraz zobaczmy czy go pocałuje, bo jak na razie siedział nieruchomo niczym posąg. Kto by się spodziewał...
- Tylko nie mów, że cię strach obleciał – powiedział Bastian i ze zniecierpliwienia wpił się w jego wargi. Wplątał swoje szczupłe palce w jego blond włosy, powoli rozchylając mu usta językiem. Zauważył, że jego przyjaciel jest jakiś spięty, więc przerwał pocałunek i szepnął mu prosto w usta. – Wyluzuj. To ty masz mnie całować, a nie ja ciebie – spojrzał w jego miodowe oczy dając mu znać, żeby wziął się w garść i wykonał zadanie. Nie przerwał spojrzenia, gdy w tle zaczęły powstawać okrzyki dopingujące.
Jackob w końcu otrząsnął się z osłupienia, a jego wzrok powędrował na usta Bastka. Na te usta, o których śnił każdej nocy. I teraz miał je pocałować. Od tak. Przecież nie będzie miał już kiedykolwiek takiej szansy, prawda? Chciałby ich posmakować. Chociaż raz... Z tą myślą wybijającą się ponad wszystkie inne, złączył ich wargi w namiętnym pocałunku.
Bastian lekko zaskoczony tym, że jego przyjaciel się zdecydował, oddał pocałunek łącząc ich języki w intymnym tańcu. Wkradł się do niego językiem, badając jego podniebienie i wszystkie zakamarki. Było... Inaczej niż z dziewczynami. Nie obrzydzało go to, wręcz przeciwnie. Może chodziło o to, że to Jackob? Jego Jackob. Ale musiał przyznać - dobrze całował. Przyjaciel przyciągnął go bliżej, kładąc smukłe palce na karku Bastiana, tuż pod długimi włosami, które były związane w niesforny kok. Jego język przyjemnie mrowił, a oddech stał się szybki. Pierwszy raz doświadczał takiego stanu. Chciał więcej. Przez jego myśli przelatywały  obrazy, o które sam by się nie podejrzewał. I ten moment zdecydował o przerwaniu pocałunku. Otworzył oczy i przestraszył się tego co zobaczył. To było za wiele dla niego. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że ten widok będzie go prześladował do końca życia. Jackob leżał pod nim ze zmierzwionymi włosami, błyszczącymi oczami i zaczerwienionymi od pocałunków ustami. Spojrzał mu w oczy, a zaraz potem na wiwatujących kolegów, którzy byli trochę oniemieni, ale zbyt wstawieni by zauważyć, że to coś więcej niż zwykły pocałunek. Jakby nic się nie stało, zaczął się śmiać i pomógł się podnieść przyjacielowi.
- Chyba mnie trochę poniosło, kochanie – powiedział uszczypliwie, odsłaniając rząd równych zębów, aby zachować pozory, że to nic dla niego nie znaczyło.
Nie wierzył w to co się właśnie stało, a raczej nie przyjmował tego do wiadomości. Czuł się w pewnym sensie szczęśliwy, jednak przeważało rozczarowanie, że to nic dla Bastiana nie znaczyło. Bo czego miał się spodziewać? Że po takim czymś nagle przestaną być przyjaciółmi i wkroczą na inny, wyższy poziom? Nie. To było dla niego tylko wyzwanie, nic więcej. Po prostu załóż maskę obojętności i przetrwaj jakoś do końca tej imprezy. Już dawno postanowił, że jego wieloletnie uczucie nigdy nie wyjdzie na światło dzienne. I zamierzał się tego trzymać.
Bastian zaczął kręcić butelką. Trafiło na Gabriela, który już losował karteczkę.
- "Pytanie i wyzwanie od losującego."
- Z przyjemnością – Bastian zatarł ręce z zadowolenia. Przytknął palec do brody, dając do zrozumienia, że intensywnie nad czymś myśli, po czym na jego twarzy pojawił się wielki banan. – Czy w tym pomieszczeniu jest ktoś, kto pobudza twoje zmysły?
W salonie dało się słyszeć chichot dziewczyn, które zaraz zamilkły, by usłyszeć odpowiedź.
- Tak.
- To teraz wyzwanie – jego uśmiech pogłębił się jeszcze bardziej jeśli to w ogóle było możliwe. – Podejdź do tej osoby i ją pocałuj.
- Daj inne – odparł stanowczo. Gdy Gabriel mówił takim tonem, nie mogło być inaczej tylko tak, jak powiedział. W tle słychać było zawiedzione głosy dziewczyn, które miały nadzieję, że to właśnie któraś z nich była tą o kim mowa.
- Psujesz zabawę, panie idealny. W takim razie opisz wygląd tej osoby.
Na twarz Gabriela wstąpił uśmiech zadowolenia, jakby tylko na to czekał.
- Jest niższa ode mnie – ożywienie wśród dziewczyn można było zobaczyć gołym okiem. – Ma piękne, przyciągające spojrzenie... Jest tak, że gdy tylko raz spojrzysz jej w oczy, już nigdy ich nie zapomnisz. I jej usta... – przygryzł wargę i wwiercił te swoje zielone oczy w moje. – Usta tej osoby są cholernie pociągające.
Poczułem, że wszyscy na mnie patrzą, jednakże moje odczucia były błędne. Każdy był ciekawy o kim mowa, jednak nikt nie zauważył, że patrzył wprost na mnie. Oderwałem od niego wzrok i rozejrzałem się wokół. Dziewczyny patrzyły to na jedną, to na drugą. W końcu ktoś odważył się krzyknąć:
- Agnes, ty szczęściaro! – wszyscy popatrzyli w jej stronę, a jej policzki przybrały odcień szkarłatu. Nagle do mnie dotarło, że ona mi kogoś przypomina. A mówiąc konkretniej: mnie. Była jakby moją damską wersją. Czarne włosy, taki sam kształt twarzy i jasny kolor oczu. Nie były takie jak moje, bardziej wpadały w odcienie chłodnego błękitu, ale jednak było jakieś podobieństwo. Poczułem się z tym dziwnie i nieswojo. A tak naprawdę to się wkurzyłem. W co on ze mną pogrywa? Coś mi sugeruje? Mam dość tych zagadek i niepewności do cholery jasnej!
Zrobiłem coś o co bym siebie nigdy nie podejrzewał. Wstałem, odpychając tym samym te dwie tapeciary i podszedłem do Gabriela. Złapałem go za przedramię, stając się centrum zainteresowania dla wszystkich tu obecnych. Szepnąłem mu do ucha wyraźne i głośne:
            - Porozmawiajmy.


_________

Informacja: 

Nie mam pojęcia czy ktoś odwiedza tego bloga regularnie, ale informuję iż następny rozdział pojawi się dopiero po nowym roku. Byłoby mi miło usłyszeć od was co myślicie o tym opowiadaniu do tej pory i czy mam coś zmienić, poprawić :) Pozdrawiam wszystkich czytelników i dziękuję za poświęcony czas na czytanie oraz komentowanie moich wypocin :D :)

16 komentarzy:

  1. Nic nie musisz zmieniac !! Jest Z A J E B I Ś C I E!! Szkoda że po nowym roku T-T (wchodzę regularnie !! Lexi+Scott= <3 TAK TAK TAK !!!! Czekam na next !!! *0*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wchodzę nieregularnie ale staram się na bieżąco sprawdzać rozdziały. Podoba mi się, ale nie pogardziłabym jeśli były by troszkę dłuższe. Czekam na nn ♡
    W takim razie wesołych Świąt Bożego Narodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, dziękuję za komentarz i również życzę wesołych świąt :)

      Usuń
  3. O matko, konam <3 Lexi i Scott ♥! Genialna scena <3
    Bastian i Jackob?! Widzę paringi nam się tu tworzą \(^_^)/
    I za taką końcówkę można zabić :D Oczywiście tego nie zrobię bo jestem ciekawa co dalej i jak tym pokierujesz :D
    Czekam na jakiś wątek z Sevem ^^
    Nie wiem jak ja wytrzymam teraz do nowego roku :( no ale rozumiem, rozumiem.
    Ofc - regularnie odwiedzam i tak jak powyżej - nie pogardziłabym dłuższymi rozdziałami D:
    Kocham twój styl i proszę mi się nie zmieniać :D po wszystkiego jest w sam raz, perfekto :))
    Weny kochana :***

    ~ Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze zapomniałam zapytać... Co z tymi zdjęciami bohaterów? To już pewne czy wycofujesz? :D

      Usuń
    2. Jeśli chodzi o zdjęcia to dodam w przyszłym tygodniu. Wszystkie już znalazłam, tylko wymagają dodania paru szczegółów.
      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  4. hej, dopiero dzisiaj trafiłam na twojego bloga (dzięki stronie Luany :) ) i na pewno mam zamiar tu regularnie zaglądać. Opowiadanie jest wciągające, więc pozostaje mi tylko czekać na kolejny rozdział :P
    Lalalulu;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra. No to dopiero sobie przeczytałem i powiem Ci tak: początek wyszedł raczej średnio, za dużo opisów wyglądu jak dla mnie. Mogłaś to wpleść jakoś później, w ogólną akcję, dodać tak od niechcenia, ale ogólnie z pierwszych rozdziałów tylko to mnie strasznie raziło. Ale jak na pierwsze opowiadanie było raczej dobrze. Zaciekawiłaś mnie fabułą i wciągnąłem się całkowicie chyba po 4 rozdziale. Po pierwsze: bo przerwałaś w takim momencie, po drugie: bo to nie był Gabriel, po trzecie: bo Sevowi się jednak podobało i już gdzieś tam mi zaświtało, czy przypadkiem to nie był ten koleś od okularów i czy przypadkiem nie odegra jakiejś ważniejszej roli. Potrafisz zaciekawić, masz lekki, przyjemny styl, budujesz dobre opisy, które z każdym rozdziałem stają się coraz lepsze. Co do tego ostatniego rozdziału: piszesz w narracji pierwszoosobowej z punktu widzenia Seva - więc jakim cudem Sev może tak dokładnie opisywać pocałunek Bastiana i Jackoba albo rozterki Lexi? ;p I ogólnie wiesz, te wszystkie myśli innych bohaterów. Ja wiem, że tak jest prościej i to samo z siebie wychodzi, ale jak się tak spojrzy na to od strony narracji bohatera, to wychodzi co najmniej dziwnie. Ale to tylko taka drobna uwaga. Poza tym masz pomysł, co się liczy i naprawdę opowiadanie mnie zaciekawiło (a zazwyczaj nawet nie chce mi się czytać drugiego rozdziału, jak widzę jakąś wieloczęściówkę). ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o odczucia innych osób to cel był zamierzony. Nie pisałam tego z perspektywy Seva tylko właśnie z perspektywy innych osób. Może to wyglądać dziwnie, ale chciałam wpleść w tą historię odczucia Lexi i Scotta czy też Bastiana i Jackoba. :) Taka "jednorazowa akcja" :D
      Tak czy inaczej cieszę się, że się spodobało i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  6. Siema
    Dzisiaj trafiłam na twojego bloga ( też dzięki str. Luany) Opowiadanie bardzo miu sie podoba, dlatego będe czekać na kolejny rozdział
    Akira :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nio jest już dobrze po nowym roku i co....

    OdpowiedzUsuń
  8. O MÓJ KARTOFLU!
    Mówiłam, że się będzie działo xD Woooo!!! To jest świetne! Mówię serio, chyba najlepsze (głównie jeśli chodzi nie tylko o treść, ale i o poprawność językową, ortografię itp.) opowiadanie yaoi, jakie dotąd czytałam, a uwierz mi, sporo myszkuję w internecie x3 Dobra, teraz muszę się cofnąć do drugiego (chyba) rozdziału i przypomnieć sobie, którzy to Bastian i Jackob xD
    Cacy

    OdpowiedzUsuń