Siedziałem w swoim pokoju
przeglądając szafę z poszukiwaniem odpowiednich ubrań na dzisiejszy wieczór.
Miałem ochotę trochę poszaleć po naszym występie. Spojrzałem na zegarek. Było w
pół do dwudziestej, a ja nadal nie byłem gotowy. Każdy po próbie rozszedł się
do swoich domów, aby się przebrać i przygotować.
Wyjąłem z szafy czarny t-shirt z
jakimś logiem zespołu i czarne rurki. Założyłem bordowe trampki i przypiąłem do
nadgarstka pieszczoszkę.
Udałem się do łazienki, która na
szczęście była ulokowana w pokoju. Otworzyłem do niej drzwi i stanąłem przed
lustrem. Zdjąłem okulary, kładąc je na półce po czym nabrałem trochę żelu na
palce i zaczesałem lekko grzywkę na bok, aby odsłoniła moje oczy. Wziąłem
kredkę do oczu i delikatnie je podkreśliłem, nadając im dzikości. No... Może
być. Obejrzałem się jeszcze raz ze wszystkich stron, po czym ruszyłem na dół
schodami z zamiarem wyjścia. Zostało mi piętnaście minut. Akurat zdążę na
dwudziestą. Chwyciłem z wieszaka bordową koszulę w kratę, którą przewiązałem
wokół pasa. Złapałem za klamkę drzwi wejściowych, gdy usłyszałem dobiegający z
kuchni głos mamy.
- Sev, już wychodzisz? – pojawiła
się w korytarzu ze ścierką, wycierając ręce. – Tylko nie wróć za późno, dobrze?
- Słyszę to samo co tydzień. –
wywróciłem oczami. – Dobrze mamuś. Nie martw się, jestem dużym chłopcem, nic mi
się nie stanie. – dodałem, aby ją uspokoić.
- A ja słyszę co tydzień tą samą
odpowiedź.
- A czy kiedykolwiek wróciłem zbyt
późno? No właśnie. Lecę, bo się spóźnię. Nie biorę telefonu. Pa! – otworzyłem
drzwi i wyszedłem na dwór. Przywitał mnie ciepły, wiosenny wieczór.
- Baw się dobrze! – usłyszałem za
sobą głos mamy. Odwróciłem się i pomachałem jej na znak, że będę. Szybkim
krokiem ruszyłem do klubu.
~
Wpadłem do klubu cały zdyszany.
Zdążyłem. Na dwie minuty przed czasem.
- Cholera gdzie ty byłeś, wszyscy
już tu wariowali! – Lexi wzięła mnie pod rękę ruszając szybkim krokiem w stronę
sceny. – I gdzie masz telefon?! Nikt nie mógł się do ciebie dodzwonić! –
Powiedziała, a raczej krzyknęła. Muzyka zagłuszała jakiekolwiek próby
porozumienia się, a o swobodnym poruszaniu po lokalu nie wspomnę. Cały parkiet
był zapchany przez ludzi, którzy czekali na koncert, a niektórzy już dali się
porwać w wir muzyki. Przepychaliśmy się łokciami przez tłum, aby jakoś przejść.
- Sorry, mama mnie zatrzymała chwilę
przed wyjściem! A telefon zostawiłem w domu! – krzyknąłem, nachylając się do
jej ucha, aby lepiej usłyszała. I w tym momencie zauważyłem, że coś mi nie gra
w ludziach, których mijaliśmy. – Dlaczego wszyscy mają maski? – zapytałem już
normalnym głosem przekraczając drzwi oddzielające zaplecze od tego tłumu
szalejących ludzi.
Zapleczem nazywaliśmy niewielki składzik
na graty. To Ash zmodyfikował go na tyle ile się dało, aby było jak najwięcej
miejsca. Co było nie lada wyczynem. W miejscu, gdzie kiedyś walały się pudła i
różne niepotrzebne rzeczy, stała teraz czerwona zamszowa kanapa mogąca
pomieścić spokojnie z dziesięć osób. Właśnie na niej leżał teraz Jackob. Z
resztą jak zawsze przed koncertem. Mówił, że to jakiś jego rytuał na wyciszenie
się i odprężenie. Jasne. Każdy wiedział, że był leniem.
- Pomysł Ashtona. – usłyszałem głos
Gabriela. – Już myślałem, że nie przyjdziesz. – zagarnął mnie przyciągając do
siebie. Oplótł rękę wokół mojej szyi i zmierzwił mi włosy.
Jezu. Moje serce radośnie
podskoczyło na ten gest i biło teraz nierównym tempem, a szyja przyjemnie
mrowiła od dotyku jego skóry. A gdyby tak…
Wyobraziłem
sobie, jak oplatam jedną ręką jego biodra. Wtedy wyglądalibyśmy, jak para.
Potrząsnąłem głową i odrzuciłem te
myśli do najdalszych zakamarków mojej głowy. To tylko przyjacielski gest, a ja
wyobrażam sobie nie wiadomo co. Odchrząknąłem, bo najwyraźniej nie miał zamiaru
zabierać ręki z mojego ramienia.
- N-no co ty. – kopnąłem się
mentalnie w tyłek za to załamanie w głosie. – Myślisz, że nie przyszedłbym na
własny koncert? – prychnąłem. – Po co mi to? – spojrzałem na białą maskę, którą
wręczył mi Ash.
Zauważyłem,
że każdy miał takie same na czubku głowy. Były to zwykłe sylwestrowe maski,
przyozdobione czarnymi wzorkami, przysypane brokatem. Ludzie na sali mieli
takie same tylko, że czarne z białymi wzorkami.
- Będzie dzisiaj bardziej
tajemniczo! – młody uśmiechnął się od ucha do ucha, ściągając z czubka głowy
maskę. Założył ją na twarz, a jego czerwone końcówki czarnych włosów zdawały
się płonąć pod kontrastem białej powierzchni. – I kto wie, kto kogo może spotkać, nie
przywiązując tylko uwagi do wyglądu. – mrugnął mi i poszedł w stronę drzwi
otwierając je. – Ludziom się podoba! – krzyknął, bo został zagłuszony przez
muzykę.
- Dobra, chodźcie już. Zaraz Patrick
nas zapowie. – Jackob wstał, przeciągając się i ruszył leniwym krokiem za
Ashtonem, dając znać Bastianowi i Alananowi, aby za nim podążyli. Ci zrównali z
nim krok, a Bastek, który szedł po jego prawej stronie założył na nos swoją maskę,
uwieszając się na jego szyi.
- Dajmy czadu chłopaki! – krzyknął
podekscytowany i zniknęli za drzwiami.
- Scott, chodź. Czego ty tam jeszcze
szukasz w tej torbie? – zapytała zniecierpliwiona Lexi.
- Pałeczek do perkusji nie mogę
znaleźć! Cholera no... O, są! – odetchnął.
- Debil. – prychnęła pod nosem.
- Też cię kocham. Chodź słońce,
zostawmy na chwilę dzisiejsze gwiazdy samym sobie. Niech przedyskutują sobie
to, co tam mają... Noo... Nieważne. – machnął ręką, po czym objął ramieniem
dziewczynę, na co ta walnęła go łokciem w żebra, ale nie odsunęła się. Rzuciła
tylko na odchodnym:
- Powodzenia chłopaki!
I
zostaliśmy sami. Gabriel odsunął się w końcu ode mnie, a ja poczułem dziwną
pustkę.
- Ashton naniósł drobne zmiany w
drugiej zwrotce. Patrz, tutaj. – podał mi kartkę z tekstem. – Najpierw śpiewasz
ty, refren razem, później ja i pod koniec tej zwrotki się dołączasz. Będzie
ostrzej brzmiało.
- No. Ok. – rzuciłem, nie wiedząc co
mógłbym jeszcze dodać. Dlaczego zawsze przy nim zachowuje się, jak ostatni
kretyn? W tej chwili muzyka za drzwiami przestała grać i usłyszeliśmy Patricka.
- Powitajcie gorącymi brawami The
Hollow Souls! – usłyszeliśmy głośne piski i oklaski zza drzwi.
- Chyba powinniśmy tam iść. –
uśmiechnąłem się i już miałem się odwrócić, kiedy poczułem jego dłoń na moim
przedramieniu.
- Poczekaj. – otworzył usta, po czym
je zamknął. Powtórzył czynność. Uniosłem pytająco brew.
- No? – zapytałem trochę zmieszany.
Wyraźnie się nad czymś zastanawiał... Po chwili jednak westchnął, jakby ze
zrezygnowaniem
- Rozmazałeś się. – powiedział w
końcu, a ja miałem dziwne wrażenie, że chciał mi powiedzieć coś ważnego.
Podszedł do mnie blisko, zbyt blisko... Nasze ciała się prawie stykały, a serce
waliło mi jak młot pneumatyczny, gdy dotknął dłonią mojego policzka. Patrzyłem
mu w oczy, a moje serce wariowało bijąc swój rekord uderzeń. Przejechał lekko
opuszkiem palca pod moim okiem i uśmiechnął się leciutko.
- Piękne.
- Hmm?
- Oczy. Takie zimne i dzikie.
Myślałem, że zaraz zwariuje, a serce
wyskoczy mi z piersi. Patrzył na mnie tymi swoimi zielonymi, jak wiosenne
liście oczami, nadal trzymając dłoń na moim policzku. Świat wokół mnie przestał
istnieć w chwili, gdy jego wzrok powędrował na moje usta, aby po sekundzie ponownie
zagłębić się w moich oczach. Jego dłoń zjechała niżej, na mój podbródek.
Zmrużył powieki delikatnie przybliżając głowę do mojej. Tego było za wiele. Z
trudem rejestrowałem co się właśnie dzieje. Czułem się cały rozpalony, krew wrzała
w żyłach, a w mojej głowie pojawiała się jedna myśl, która miała się zaraz
wydarzyć.
On mnie pocałuje.
w takim momencie! chcę więcej xd i krótkooo :c strasznie szybko mi się to czyta, masz fajny styl - taki lekki, przez co chciałoby się to czytać i czytać. jak zwykle co do błędów w pisowni nie można się przyczepić albo ja ich nie widzę :dd
OdpowiedzUsuńMMM GABI *.*
i lubię to coś co jest pomiędzy Lexi a Scottem xD
życzę weny i do środy ♥
~ Marlena
Następne rozdziały powinny być już dłuższe :D
UsuńDziękuję za komentarz :)
Buuu! Jak tak można :D Kochana, przyciągasz tym opowiadaniem. Czemu tak krótko. Ja tu cierpię katusze. A rozdzialik co środę, prawda? Pisz, pisz. Czekam ^^
OdpowiedzUsuńTak, rozdziały co środę jeśli mnie wena nie opuści :D
UsuńDziękuję za komentarz ;)
Sorki, zapomniałam zapytać... co to jest pieszczoszka?
OdpowiedzUsuńhttp://s3.flog.pl/media/foto/1488316_pieszczoszki-moje-.jpg
Usuńchodziło mi mniej więcej o coś takiego :)
The Hollow Souls? Widzę fanka Bleach'a. Tak jak ja więc już cię kocham! Znalazłem bloga przypadkiem i jestem na nim od samego początku, ale dopiero teraz zdecydowałem się wstawić jakiś komentarz, bo sam wiem jak one motywują. Też nie widzę żadnych większych błędów i najwyraźniej twoja beta spisała się doskonale. Podoba mi się jak opisujesz emocje Sev'a przez co (przynajmniej ja) mam wrażenie jakbym to ja to przeżywał, co jest jak najbardziej na plusie.
OdpowiedzUsuńPozostaje tylko czekać na ciąg dalszy, bo cholera jasna... w takim momencie przerwać?!
Życzę aby wena i chęci Cię nie opuściły.
Tom
Cieszę się, że to opowiadanie wywiera na tobie takie odczucia :) Przyznam, że jestem fanką Bleach'a i miałam mały problem z wymyśleniem nazwy zespołu. Ostatecznie po różnych dziwactwach wymyślanych z koleżanką postawiłam na ten :D
UsuńDziękuję za komentarz :)
Myślałam, że będę pierwsza :/ :)
OdpowiedzUsuńZgodzę się, że masz bardzo fajny styl pisania. Wszystkiego jest po równo, nie ma za dużo dialogów czy opisów, jest w sam raz. Czyta się lekko i, niestety, szybko :D Będę cierpliwa, poczekam do środy i nie będę dzielić się swoimi odczuciami jeśli chodzi o dalszą akcję, bo to coś jak spojler, ale powiem tylko, że Gabriel wydaje mi się jakiś podejrzany...
Cacy :) (ale se podpis wymyśliłam xd)
Dziękuję za cacy komentarz :) :D
UsuńPrzerywać w takim momencie?! Skandal! :< opowiadanie bardzo mi się podoba :D czekam na następny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz :)
UsuńKurcze :/ Siedze tu w ten nudny wieczór, jest 18:52 i nie mogę się doczekać następnego rozdziału! 4 rozdziału! POCAŁUJĄ SIĘ CZY SIĘ NIE POCAŁUJĄ? Powiedz, że tak proszęęę xdd Nie dałoby rady szybciej wstawić? :) Tak ładnie proszę :D
OdpowiedzUsuń~ Marlena ♥
Niestety nie mogę zdradzić, ale rozdział pojawi się jak zwykle rano około godziny 6 w środę zgodnie z rozkładem i mówię już na przyszłość, że zamierzam się tego trzymać.
UsuńMam nadzieję, że wytrwasz i nie uciekniesz z tego bloga na zawsze ;)
*.* jaram się :D nie ma mowy o opuszczeniu tego bloga, zakochałam się w nim :D w bohaterach, w klimacie, w Gabim, Sevie, Scottcie (tak się to odmienia? Nevermajnd xD), w stylu jakim to piszesz, nawet w estetyce bo na niektórych blogach jest niezły bajzel a u ciebie jest tak przejrzyście :) jednym słowem - LEKKO (znowu sie powtarzam, juz to kiedyś pisałam, ale co tam) :D i to na pewno jest twoje pierwsze opowiadanie? Bo jak tak to genialne \(^_^)/
Usuńpozostaje mi czekać jeszcze jakieś 10 godzin, mogłabym czekać i 100 ale byś tylko nie zawiesiła bloga :D
dzięki za szybką odpowiedź i życzę weny, weny i jeszcze raz weny ♥♥♥
Jej, dziękuję za taką miłą opinię. Nawet nie wiesz jak takie komentarze motywują do dalszego pisania. I tak, to jest moje pierwsze opowiadanie. :)
UsuńPozdrawiam ciepło i życzę miłego czytania moich wypocin :D